Szostakowice wabią ciszą, nawet zimową porą jest sielsko, anielsko. To malutka wioska, położona na obrzeżu naszej gminy. Od niedawna nowe sołectwo, które zaczyna tworzyć własną historię.
Domów niewiele więc w żadnym kierunku nie przesłaniają rozległej przestrzeni. Każdemu kto chciałby się tam osiedlić widoki mogą się skojarzyć z obietnicą życia na pełnych obrotach i bez zbędnych ograniczeń. O sprawach Szostakowic rozmawiamy ze Stanisławem Mazurem, który 27 listopada ubiegłego roku przy 98 procentowej frekwencji wybrany został na pierwszego sołtysa tej miejscowości, w której zamieszkuje ponad 60 lat.
- Rodzina i znajomi nie pytają po co to Panu było?
- Oczywiście, że pytają. Rola sołtysa oznacza wypełnianie rozlicznych obowiązków. Tymczasem zostało mi jeszcze pół roku do emerytury, wciąż prowadzę firmę transportową, zajmuję się uprawą roli. Najbliżsi jednak wiedzą, że ja po prostu jestem zakochany w Szostakowicach a uczucia wymagają poświęceń, trzeba było sprostać nowym wyzwaniom.
- A po co Szostakowicom status sołectwa?
- Przede wszystkim żeby ocalić swoją tożsamość, nie dać się wchłonąć innej miejscowości, zadbać o dalszy rozwój. Takie stanowisko mieszkańcy przekazali gminie Siechnice. Do t
ej pory byliśmy przysiółkiem, którym „urzędowo opiekował” się Sulęcin. Mieliśmy wspólnego sołtysa panią Izabelę Schayer-Sadowską, której bardzo dziękujemy za dotychczasowy trud i zachowujemy we wdzięcznej pamięci. Teraz jednak nadeszła pora na samodzielne gospodarzenie się. Podchodzimy do tego z pewną nieśmiałością, ale bez lęku.
- Niech więc sołtys przedstawi w pigułce swoją miejscowość…
- Mamy 41 zameldowanych mieszkańców, wśród których jest między innymi 97-letnia pani. Większość sąsiadów bardzo dobrze się zna, niektórzy podtrzymują bliskie wręcz rodzinne relacje. Osoby z największym stażem mieszkają w centrum miejscowości przy ulicach Fiołkowej, Storczykowej, Pogodnej. Blisko stąd do nowego osiedla. Od dwóch lat na 4-hektarowym obszarze powstają domy. Obserwujemy wzmagające się zainteresowanie działkami budowlanymi. Podsumowując - u nas w Szostakowicach żyje się jak u Pana Boga za piecem, nie rozdziela nas żadna przelotowa trasa. Gdy więc miniecie tablicę naszej miejscowości, wjedziecie jakby do innego, wyciszonego świata. Co ciekawe ma on też swoją intrygującą historię. W zamierzchłych czasach na naszym terenie funkcjonował nawet pałac. Niektórzy mieszkańcy są na tropie różnych ciekawych informacji z odległej przeszłości. Na pewno się nimi będziemy dzielić…
- Najpilniejsze potrzeby do zrealizowania w Szostakowicach?
- Przede wszystkim kapitalnego remontu wymaga na całym odcinku nasza wiejska droga. Trzeba ją poszerzyć, położyć nową nawierzchnię. Z tą drogą mam wiele wspomnień. Dawno temu gdy przez dwie kadencje byłem radnym siedziba gminy znajdowała się w Świętej Katarzynie. I tam trzeba było staczać prawdziwe boje o to, żeby potrzeby Szostakowic zauważono. Wspólnie z mieszkańcami sporo prac przy drodze wykonaliśmy w tzw. czynie społecznym, wzbudził się wówczas i nas odruch lokalnego patriotyzmu. Jeśli chodzi o inne potrzeby, to obecnie bardzo przydałaby się nam przynajmniej letnia altanka, trochę osłonięta od wiatru żeby mieszkańcy mieli do dyspozycji publiczne miejsce na relaks i integrację, na przeprowadzenie zebrania.
- Wymyślił już pan jakiś własny styl pracy w charakterze sołtysa?
- Powiem pół żartem, pół serio, iż nie mam jeszcze na swoim domu tabliczki potwierdzającej pełnienie zaszczytnej funkcji sołtysa dlatego w celu identyfikacji przystaję czasami obok wysokiego masztu z flagą narodową. Moim zdaniem styl godny współczesnego sołtysa powinien polegać na szanowaniu ludzi, mówieniu prawdy, konsekwentnym zabieganiu o interes miejscowości. Ponadto ja zawsze tak miałem, że gdy trzeba było, to uruchamiałem swoją kosiarkę żeby wykosić trawę na poboczu, uruchamiałem swój pług żeby przetrzeć ze śniegu fragment drogi, wsiadałem na swój ciągnik żeby wyciągnąć nieszczęśnika z zaspy. Oczywiście nie rwę się do wyręczania kogoś z obowiązków ale również teraz korona sołtysa mi z głowy nie spadnie, jeśli byłoby trzeba innym osobom natychmiast pomóc.
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Jan Wawrzyniak.